wtorek, 31 grudnia 2013

Kolory ognia - czyli chemia fajerwerków

Być może obserwując fajerwerki strzelające podczas poprzednich Sylwestrów bądź nawet teraz już wypróbowywane przez co niektórych niecierpliwców, mogliście się zastanowić jak to się właściwie dzieje, że iskry płomieni mogą być zafarbowane na jakiś określony kolor. A no, proszę państwa, to już sama chemia działa.


Fajerwerki jako pierwsi wymyślili Chińczycy, niedługo po odkryciu prochu, bo już w VII wieku naszej ery, początkowo w formie zabawki - najpopularniejszym typem były rurki z których wysypywały się kaskady iskier. Szybko wynaleziono też rakiety które znalazły zastosowanie w wojnie - długie, drewniane rakiety z rzeźbioną głową smoka płoszyły konie i ludzi. Podczas bitwy z Mongołami zastosowano też lotne strzały z przymocowanymi małymi rakietkami zwiększającymi zasięg strzału.
Do europy proch trafił w Średniowieczu lecz fajerwerki nie osiągnęły tak dużej popularności jak w swej ojczyźnie i aż do XIX wieku nie były powszechnie dostępne. Przez długi czas nie umiano również wpływać na kolor spalania, mogły być żółte lub białe, mniej lub bardziej jasne. Zmieniło się to wraz z odkryciami chemików, iż pierwiastki potrafią zabarwiać ogień.
Jak z pewnością pamiętacie ze szkoły, atomy składają się z jądra i elektronów w przestrzeni wokół nich. Wprawdzie mechanika kwantowa nieco komplikuje utrwalony obraz małych kulek na orbicie większych kulek, ale takie przybliżenie jest w sam raz dobre aby wytłumaczyć zachodzące zjawiska.
Elektrony wokół jąder grupują się w powłoki zawierające ich określoną liczbę, każda oddzielona jedna od drugiej niewielkim odstępem, coraz dalej aż do ostatniej powłoki walencyjnej. W atomie obojętnym rozkład elektronów w powłokach jest taki, że posiadają najniższą możliwą energię. Jest to stan podstawowy. Nieco inaczej jest jeśli nadamy mu energię, na przykład podgrzewając w płomieniu. Energia przerzuci część elektronów na wyższą powłokę, co jest jednak dla atomów stanem nietrwałym. Bardzo szybko elektrony powracają na swoj miejsce, wypromieniowując energię, ale nie jako ciepło lecz jako światło określonej częstotliwości.

Każdy pierwiastek po wzbudzeniu emituje światło innej długości fali w serii linii widmowych. Najintensywniejsza linia widmowa powoduje że cały płomień w którym rozprowadzone są pary tego pierwiastka, świeci określonym kolorem. W podobny sposób na wzbudzenie reagują jony a także całe molekuły
Zatem aby zabarwić fajerwerki, musimy dodać do nich stosunkowo lotną sól metalu, barwiącego płomień na określony kolor.

Masa palna zawiera zatem przede wszystkim utleniacz, a więc różne saletry, chlorany itp, paliwo czyli węgiel, cukier czy inne związki organiczne, czasem siarkę, dodatki kontrolujące prędkość spalania (i zapobiegające przedwczesnej eksplozji) sól metalu barwiącego i zazwyczaj źródło chloru. Chlorki metali są zwykle dosyć lotne, i dają intensywniejsze kolory, częściowo dzięki emisji cząsteczki chlorku, dlatego taki dodatek pomaga w utrzymaniu barwy, zwykle jest to kauczuk chloroprenowy czy PVC, ewentualnie salmiak.


Czerwony
Istnieją dwa pierwiastki nadające się do barwienia płomieni na czerwono, dające różne odcienie. Sole Strontu, lekkiego metalu alkalicznego,  dają kolor intensywny, ciemny. Zwykle stosowany jest w formie chlorku lub węglanu; jako azotan strontu pojawia się w znanych wszystkim ze stadionów czerwonych racach.
Kolor jasnoczerwony nadają ogniowi sole litu, są jednak raczej rzadziej używane, zwykle w mieszankach dla uzyskania intensywnego pomarańczu. Zazwyczaj w formie węglanu lub chlorku.

Żółty
Kolor żółty jest bardzo łatwy do uzyskania, tak bardzo że trzeba uważać aby kompletnie nie zamaskował sobą właściwych kolorów. Czynnikiem jest tutaj sód, wszechobecny w ludzkim otoczeniu jako składnik potu. Zazwyczaj używany jest azotan sodu, który jest mało higroskopijny, przez co fajerwerk nie tak łatwo wilgotnieje; można też użyć zwykłej soli kuchennej lub sody oczyszczonej. Czasem używany jest kriolit, czyli fluoroglinian sodu, mający tą zaletę że jest nierozpuszczalny i zupełnie niehigroskopijny. Intensywne światło sodu zagłusza inne kolory, dlatego pirotechnicy starają się nie zanieczyścić nim swych mas palnych

Pomarańczowy
Pomarańczu przyda iskrom pospolity wapń zwykle w formie siarczanu (gips) lub chlorku, bardziej intensywny kolor otrzymuje się dodając domieszki pierwiastków barwiących żółto i czerwono.

Zielony
Kolor ten pojawia się w oparach kilku pierwiastków, lecz zastosowanie znalazł ostatecznie Bar, w formie węglanu i chlorku. Specyficznym przypadkiem jest azotan baru - z dodatkami chlorującymi daje mało intensywną zieleń, bez nich zachowuje się jak zwykła saletra i bardzo często jest używany po prostu jako utleniacz, na przykład w zimnych ogniach

Niebieski
Na niebiesko rakietę zabarwią sole miedzi, ale aby uzyskać taki efekt temperatura plomienia musi być odpowiednio wysoka, w przeciwnym razie metal da mało wyraźną, jasną zieleń. Najlepszy jest tutaj chlorek miedzi I, mogą być też użyte węglany a nawet tlenki z dodatkami chlorującymi. Intensywny odcień daje też zieleń paryska, czyli arsenian-octan miedzi, toksyczny związek.

Indygo
Szczególnie ciemny odcień niebieskiego, określany jako Indygo, dają sole cezu, silnie alkalicznego, rzadkiego metalu. Używany jest tutaj właściwie tylko azotan cezu. Fajerwerki takie muszą ciekawie wyglądać w podczerwieni, metal bowiem emituje bardzo intensywną linię widmową właśnie w tym zakresie, czego niestety gołe oko nie zobaczy.

Fiolet
Odcienie fioletu i różu nada fajerwerkom potas, ale w nieobecności sodu. Dość intensywny kolor można uzyskać stosując azotan rubidu, jest to jednak rzadkie zastosowanie. Najczęściej jednak używa się mieszanki czerwonych związków strontu i niebieskich związków miedzi.

Ferdinand du Puigaudeau, Fajerwerki w porcie
Pierwiastki te niekoniecznie nadają się do zabarwiania innych typów płomieni - płomień węglowodorowy świeci głównie dzięki rozżarzonym cząstkom węgla, których blask może zagłuszać efekt emisyjny. Sprawdzałem że w przypadku świecy sól miedzi powoduje, że zielonkawe zabarwienie widoczne jest właściwie tylko w zewnętrznym płaszczu płomienia i końcówce, podobne efekty można zaobserwować w ognisku, po wrzuceniu kolorowych, zadrukowanych pism, gdzie związki miedzi i baru (użytego jako baryt w charakterze wypełniacza masy papierowej) podbarwiają zielonkawo same szczyty ogników.
Efekt możne być jednak wyraźny w przypadku płomieni alkoholi i niektórych paliw, dających ogień raczej niebieski z żółtą końcówką niż cały żółty. Dobrym sposobem zabarwienia płomienia alkoholu jest dodanie do niego kwasu bornego i lekkie ogrzanie, można też dodać do tej mieszanki nieco kwasu siarkowego. W takich warunkach tworzą się estry borowe, dosyć lotne i chętnie tworzące ciemnozielony płomień. W przypadku innych metali podejrzewam, że efekt mogłoby dać nasycenie chlorkiem metalu samego knota, jako że sole są mało rozpuszczalne w alkoholu. Możliwe jest więc zrobienie lampek spirytusowych w różnych kolorach.
Zastanawiam się czy możliwe by było zmieszanie oddestylowanego estru borowego z samym woskiem i zrobienie świecy, ale podejrzewam że efekt byłby jednak słaby

Użyte pierwiastki po spaleniu się zostają uwolnione do atmosfery w formie lotnych popiołów. Niestety często używany w fajerwerkach bar jest pierwiastkiem trującym, zwłaszcza dla ryb. Iluminacje sylwestrowe są jednym z największych źródeł baru w powietrzu, na szczęście jednorazowym. Używając zimnych ogni zwróćcie uwagę na etykiety gdzie radzi się po użyciu umyć ręce - to właśnie z powodu azotanu baru stosowanego jako utleniacz.
Związkiem trującym dla ryb jest też często używany nadchloran, który u ludzi jest związkiem wolotwórczym. Z tego też powodu poszukuje się bardziej ekologicznych formuł. Dosyć ciekawym pomysłem jest zastosowanie kompleksów tetrazoli z metalami, które zawierając śladowe ilości metali intensywnie świecą przy silnym ogrzaniu, zanim całkiem się spalą. Natomiast nadchlorany można zastępować nie trującymi nadjodanami, dającymi dodatkowo żółty kolor spalania.

16 komentarzy:

  1. Bardzo fajny wpis, dzięki któremu uporządkowałam sobie moją znajomość barw płomieni poszczególnych związków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W powyższym wpisie napisałeś "Wprawdzie mechanika kwantowa nieco komplikuje utrwalony obraz małych kulek na orbicie większych kulek, ale takie przybliżenie jest w sam raz dobre aby wytłumaczyć zachodzące zjawiska". Tutaj muszę trochę to sprostować. Mechanika kwantowa nie komplikuje tego zagadnienia, wręcz przeciwnie, przybliża nas do tego jak w rzeczywistości może wyglądać atom i jego składniki. Utrwalony w szkole obraz elektronów jako małych kulek krążących wokół większych kulek jest błędny. Ten obraz utożsamiamy sobie z wizerunkiem prawdziwego atomu, który jednak wygląda całkiem inaczej. To czego nauczyliśmy się o nim w szkole jest jedynie przybliżeniem rzeczywistości, jest MODELEM atomu, a nie jego faktycznym wizerunkiem. Stąd to co zaproponował Bohr, ten jego nieszczęsny "atom Bohra" nie istnieje w rzeczywistości. To jest jedynie model, konstrukcja myślowa, daleko idące przybliżenie umożliwiające za jego pomocą proste wytłumaczenie pewnych zjawisk fizycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w tym fragmencie chodziło o to, że wszyscy wyobrażają sobie atom właśnie jako "kulki wokół kulek" a teoria kwantowa burzy te wyobrażenia (bo też i model kwantowy jest do wyobrażenia trudniejszy). Nie chciałem jednak objaśniać teorii orbitali, toteż wyjaśniłem mechanizm na modelu Bohra, zaznaczając że to uproszczenie.

      Usuń
    2. Nie można zapominać, że mechanika kwantowa też jest tylko modelem, acz znacznie dokładniejszym niż model Bohra. Ma też swoje ograniczenia, założenia no i zakres zastosowań.

      Usuń
  3. Dobrze że burzy, bo te wyobrażenie nie pasują do rzeczywistości. Model Bohra jest tylko modelem, tak samo nierealnym jak wahadło matematyczne. Zamiast teorii orbitali proponuję lekturę świetnej książki G.Gamowa pt. "Pan Tompkins w krainie czarów". Autor w bardzo prosty i fascynujący sposób tłumaczy różne zjawiska kwantowe, np. interferencję czy efekt tunelowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Do europy proch trafił "

    Europa piszemy wielką literą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Bardzo szybko elektrony powracają na swoj miejsce, wypromieniowując energię, ale nie jako ciepło lecz jako światło określonej częstotliwości."
    Jak można byłoby obliczyć długość fali emitowanej przy spalaniu np. chlorku miedzi (I), aby porównać wynik doświadczenia z obliczeniami?
    pzdr. Piotr

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam, zupelenie z innej beczki, czy moglbys przeprowadzic doswiadczenie z wykrywaniem ilosci witaminy C w produktach i czy da sie to zrobic w domowych warunkach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się. Na sciencemadness był nawet opis procedury dla... moczu. W google wpisz "sciencemadness vit c iodine" i jako pierwszy wynik powinien wyskoczyć pdf o tym.
      Pozdrawia Anonimowy Anonimowego :)

      Usuń
  7. A ja mam pytanie czy ognie zimne na drutach które dają białe iskry nie dałoby się zmodyfikować ich składu tak aby były ich kolory iskier różne tak jak w przypadku ogni sztucznych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę nie bardzo. Biały kolor to wynik wysokiej temperatury, tam nie ma właściwie ogna a to pary metali w ogniu są przyczyną pojawiania się kolorów.

      Usuń
    2. a to szkoda bo fajnie by wyglądały zimne ognie sypiąc kolorowe iskierki

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy wpis, można poznać fajerwerki od innej strony :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli jeszcze raz, jak np. nad płomień palinika dam azotan cezu, to zobaczę gołym okiem że ogień zabarwił się na kolor indygo, czy musi to być w podczerwieni żebym zobaczył że barwi ssi na indygo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gołym okiem zobaczysz kolor indygo, bo to fragment widma widoczny gołym okiem. Natomiast w podczerwieni pojawia się dodatkowe silne pasmo, w którym cez świeci silniej niżby to wynikało z samej temperatury, ale to już pokaże noktowizor. Ponieważ oko nie widzi podczerwieni, to dodatkowe pasmo emisyjne nie ma konkretnego koloru.

      Usuń
  10. Wiele osób zastanawiało, dlaczego fajerwerki są kolorowe. A to wszystko dzięki chemii, odpowiednie pierwiastki i składniki. To jest niesamowite co dzięki temu potrafimy stworzyć.

    OdpowiedzUsuń