Gdy chemik wychodzi z pracy do domu, dobrze jest zadbać o to, aby przypadkiem nie wynosił na sobie chemikaliów. Zwłaszcza na rękach, którymi będzie potem dotykał wszystkiego, w tym domowników i siebie. Oczywiście przy pracy z odczynnikami powinno się stosować rękawiczki, ale trudno się zupełnie ustrzec przed pobrudzeniem. Często przed wyjściem do domu, po umyciu rąk sprawdzam ich czystość pod lampą ultrafioletową ustawioną na dalszy, "czarny" zakres. Większość substancji z którymi pracuję, w jakimś stopniu świeci w takim zakresie, zwykle na niebiesko lub żółto.
Dlatego łatwo będzie zrozumieć moje obawy, gdy podczas takich prób stwierdziłem wyraźną fluorescencję samych paznokci, zupełnie jakby czymś się nasączyły:
Dopiero przegląd literatury nieco mnie uspokoił. Otóż wygląda na to, że paznokcie fluoryzują same z siebie. W przeglądzie dermatologicznych badań nad skórą opisano naturalne świecenie naświetlanych ultrafioletem paznokci.[1] Nie dowiedziałem się natomiast co konkretnie w nich świeci, może bilirubina która dość często w stanach chorobowych odkłada się w płytce paznokcia aż do wyraźnego zabarwienia.
Do paznokci mogą też przenikać fluoryzujące leki - po zażyciu tetracykliny obserwuje się żółte świecenie, a po zażyciu atabryny żółto-zielone.[2] Próbuje się wykorzystać to zjawisko w bezinwazyjnej diagnostyce.
---------
[1] Pierre Agache, Philippe Humbert, Measuring the Skin, Google Books s. 296
[2] https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1046/j.1365-4362.1999.00794.x
Ha, też byłem zdziwiony za pierwszym razem :) W bliskim zakresie też świecą, chyba nawet lepiej. Zęby mam wrażenie, że też. I tak najbardziej zaskoczyło mnie różowawe świecenie ceramiki, typu kafle, umywalka, etc.
OdpowiedzUsuńA propos pierwszej linijki - dobrze bobrze? ;)
Bobrze z pacy.
OdpowiedzUsuńNo bobrze, jurz poprawiam. :)
Usuń