Ponieważ na zajęciach z chromatografii jedna płytka pozostała niewykorzystana, postanowiłem ją wziąć i pobawić się w domu z markerami. Żeby jednak najpierw przetestować domową komorę z małej szklanki, naniosłem plamki flamastrów na pasek kredowego papieru wyciętego z notatnika i zawiesiłem w szklance, żeby się rozwijało. Nie mam w domu dobrych odczynników, więc eluentem była mieszanka spirytusu salicylowego i zmywacza do paznokci. Po dwóch godzinach rozwijania otrzymałem coś takiego:
Po lewej flamaster morski, po prawej brązowy. Zachęcony tym wynikiem, naniosłem flamastry na płytkę dodając po kropce czarnych długopisów. Rozwijanie trwało tylko pięć minut:Długopisy rozdzieliły się całkiem ładnie, natomiast flamastry prawie nie. Widocznie improwizowany sprzęt czasem sprawdza się lepiej od profesjonalnego.
Fajny blog, czytam regularnie, choć nie komentuję ;) Teraz piszę, bo mam pytanie - zaglądasz czasem na www.dolinabiotechnologiczna.pl? Jeśli tak, to mógłbyś wspomnieć o tym portalu na blogu i zachęcić ludzi do rejestrowania się? Jeśli do 10 grudnia nie zbierze się 1000 użytkowników, zamkną portal, a szkoda by było, bo mało jest w necie miejsc, gdzie można znaleźć rzetelne i przy tym przystępnie napisane artykuły naukowe. Potem ludzie o biotechu wiedzą tyle co z tvn'u i boją się, że jak zjedzą genetycznie modyfikowanego pomidora to umrą.
OdpowiedzUsuńPozdro :)
IF