W ramach obrazków z życia studenta:
Znalezienie dobrego miejsca na praktyki studenckie, nie jest taką prostą sprawą. Pierwsze koncepcje chodziły mi po głowie już w lutym, gdy zobaczyłem w telewizji krótki reportarz, w którym Laboratorium Ochrony Środowiska w Warszawie chwaliło się, jakie to nowoczesne sprzęty mają. Tam to by było fajnie praktykować. No i trochę Warszawy by się zobaczyło, tak sobie myślałem. A może labotatorium kryminalistyczne policji? Albo jakiś wielki zakład przemysłowy? Albo też... I tak sobie myślałem i myślałem, a tu i marzec i kwieceń minął, a nawet maj doszedł do połowy, ja zaś jakoś nie mogłem się zmobilizować do przedsięwzięcia stosownych kroków.
Lenistwo jest niestety moją piętą Achillesową, moim hamulcem i kamulcem zawadzającym drogę do sukcesów. Stąd między innymi nie jestem zbytnio dobrym studentem, raczej trójkowym niż piątkowym, choć wszyscy mi mówią, że jakiś potencjał mam.
Tak więc czas mijał, a ja jakoś nieskoro brałem się za szukanie miejsca na praktyki. Obudziła mnie dopiero wiadomość, że kilka osób z roku dostało się na praktyki w zamarzonym laboratorium, i że już nie ma tam miejsca. Wyszukałem więc listę kilkunastu laboratoriów i albo wysyłałem e-maile z zapytaniem o możliwość odbywania praktyk, albo dzwoniłem, ale owo szukanie jakoś tak przeciągnęło mi się w czasie. W Polfie miejsca były już pozajmowane podobnie jak w laboratoriach PLL Lot, w Chempanie mają przeprowadzkę laboratoriów, w Miejskim Laboratorium Chemicznym studentów z drugiego roku nie przyjmują, podobnie w Centrum Badań i Certyfikacji. Tak więc lista stopniowo mi się skracała.
A może w Białej? W końcu tu mieszkam. Wybór może niewielki, ale zawsze to blisko. Przeznaczyłem więc najbliższy wolny dzień na obejście odpowiednich placówek. W Sanepidzie przyjęto mnie miło, i powiedziano, że niestety studentów na drugim roku nie przyjmują, bo "więcej z takimi kłopotu niż pożytku". W Szpitalu Wojewódzkim najbliższy wolny termin wypadał na październik. Laboratoria medyczne, apteczne i wodociągowe w ten dzień nie pracowały. Tak zastał mnie koniec czerwca.
"Gotow jestem pójść gdziekolwiek" - powiedziałem sobie, i obdzwaniałem kogo się dało, z takim samym mizernym rezultatem. Gdyby dalej tak poszło, a ja nie znalazł bym miejsca przed sezonem urlopowym na uczelni, mógłbym ich nie zaliczyć, a w efekcie nie zaliczył bym semestru. przypomniałem sobie jednak jeszcze coś. Gdy obdzwaniałem wszelkie możliwe instytucje, w pewnym laboratorium w Siedlcach usłyszałem, że mają wolne terminy we wrześniu. Niezbyt mi taki termin pasował, bo we wrześniu będę miał jeszcze poprawkowe zaliczenia, ale lepszy rydz niż nic. Tu, ku mojemu dziwieniu, okazało się, że mogą mnie przyjąć i to na sierpień. Szybciutko pośpieszyłem do zakładu (ale nie od razu, bo ulica Starzyńskiego pomyliła mi się z Sierżyńskiego, i niepotrzebnie przewędrowałem pół miasta), uzgodniłem termin, i dałem do podpisu zezwolenie na praktyki.
W tym momencie uruchomiła się papierologia. Zezwolenie należało zanieść do profesora zajmującego się praktykami. Ten w zamian dał mi dwa inne papiery do wypełnienia i zaniesienia do dziekanatu. Niestety o tej godzinie dziekanat był zamknięty, dlatego dziś przyjechałem do Siedlec aby je złożyć. Najpierw poczekałem do otwarcia dziekanatu gdzie okazało się, że papiery są źle wypełnione (pomylone ulice!), trzeba było więc zaczekać na profesora od spraw praktyk i poprosić o następne, potem należało poczekać aż podpis złoży pani dziekan i pójść do zakładu aby przyjmujący mnie podpisał papiery. I niestety na miejscu okazało się, że tego pana dzisiaj nie ma. Będzie w poniedziałek.
Tak więc będzie jeszcze trochę latania. W każdym razie sądzę że Laboratorium Ochrony Środowiska Pracy w Siedlcach, to całkiem przyzwoite miejsce na praktyki. Jeśli jakaś analiza będzie ciekawa, a kierownik laboratorium się zgodzi, sfotografuję jej przebieg i umieszczę odpowiednią notkę na blogu.
-------
Ps. Ponieważ tematyka bloga jest określona dość wąsko, a moje zainteresowania są znacznie szersze, założyłem drugiego, służącego wpisywaniu rozmaitych luźnych ciekawostek. Mam nadzieję, że będzie równie ciekawy. Jego nazwa to Biblia curiosa
Swoją drogą to idiotyczne, że najpierw każą Wam robić praktyki po 2 roku - a w laboratoriach mówią Wam, że studentów drugiego roku nie przyjmują.
OdpowiedzUsuńJak widać, niektórzy przyjmują. Laboratoria nie mają obowiązku przeprowadzania praktyk tak więc nie wiem skąd te pretensje;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGosia