Kilka miesięcy temu w czasopiśmie Nature Materials ukazała się ciekawa publikacja niemieckich naukowców "Kondensacja bozonowa ekscytono-polarytonów w krysztale grubości atomu" [1], opisująca jak to przy pomocy egzotycznego stanu kwantowego otrzymano kondensat Bosego-Einsteina z polarytonów, a w efekcie doprowadzono w nich do akcji laserowej.
Brzmi to bez wątpienia bardzo egzotycznie. I trochę mało zrozumiale. Więc już tłumaczę co w tym jest takiego ciekawego.
Atomy i cząsteczki są w stanie pochłonąć energię z promieniowania 
elektromagnetycznego o pewnej dostrojonej częstotliwości, w związku z 
tym ich elektrony wchodzą w stan o wyższej energii. Jest on nietrwały, 
dlatego po pewnym czasie elektrony pozbywają się energii 
wypromieniowując fotony o pewnej określonej częstotliwości. Czasem 
emitowane promieniowanie ma inną częstotliwość niż to pochłonięte - na 
tej zasadzie działają farby fluoryzujące oraz świetlówki, wewnątrz 
których wytworzony jest ultrafiolet, a ten pochłania farba pokrywająca 
szklaną rurkę, emitująca z powrotem światło widzialne. Ale może być też 
tak, że emitowane jest takie samo światło jak to pochłonięte. Wtedy 
światło wyemitowane przez jedną partię materiału jest pochłaniane przez 
następną, mającą taką samą zdolność do pochłaniania tej właśnie fali. 
Skończony czas trwania stanu wzbudzonego powoduje, że światło jest 
rozpraszane, część energii zamienia się w ciepło, a materiał staje się 
nieprzezroczysty dla tej wzbudzającej go fali.
Jeśli stan kwantowy, w którym dochodzi to tych pochłonięć i emisji jest 
odpowiednio na to czuły, możliwa jest emisja wymuszona - uderzenie 
fotonu w atom lub cząsteczkę, która już nieco wcześniej pochłonęła inny 
foton i znalazła się w stanie wzbudzonym, wytrąca ją z tego stanu i 
wymusza wyemitowanie fotonu wcześniej. Teraz przez przestrzeń lecą dwa fotony. Tym rasem taki wymuszony foton 
ma taki sam kierunek i zwrot co foton wymuszający, nie dochodzi do 
rozpraszania w różnych kierunkach. Po tym procesie oba fotony, wymuszający i wymuszony, mają taką samą długość fali i kierunek
Akcja laserowa to sytuacja, gdy materiał czuły na takie procesy 
pochłaniania i emisji, zostanie na tyle mocno naświetlony, że bardzo 
duża ilość jego cząstek/miejsc pochłaniających znajduje się teraz 
właśnie w stanie wzbudzonym. Taki materiał jest "nasycony" energią 
światła i niewiele trzeba aby go z tego stanu wytrącić. Jeśli zarazem 
ten uzyskany stan jest czuły na emisję wymuszoną, a my stworzymy układ 
optyczny, w którym fotony poruszają się przede wszystkim w pewnym 
określonym kierunku, może dojść do akcji laserowej. Po przekroczeniu 
pewnego zagęszczenia poruszających się w tym samym kierunku fotonów, i 
miejsc wzbudzonych, czułych  na emisję wymuszoną, następuje kaskadowe 
wymuszenie wypromieniowania światła z całej objętości materiału i 
powstaje impuls spójnej wiązki światła o tej samej częstotliwości, 
kierunku i zwrocie. Cała nagromadzona podczas naświetlana energia 
zostaje uwolniona w krótkim impulsie, stąd duża jasność wiązki laserowej.  
W publikacji omawianej tutaj opisywany jest przypadek wytworzenia
 takiej sytuacji w materiale półprzewodnikowym o grubości jednego atomu.
 Warstwę diselenku molibdenu umieszczono między warstwami tlenku krzemu i
 tytanu. Tlenek ten jest bardzo połyskliwy i odbija wiele fotonów do 
wnętrza wnęki, choć wciąż jest na tyle przezroczysty, że półprzewodnik 
między warstwami można manipulować. Był on naświetlany laserem o takiej 
częstotliwości, aby wytworzyć w nim wzbudzone stany elektronowe w sieci 
krystalicznej tej monowarstwy. 
Wytworzono w ten sposób szczególny stan polarytonów ekscytono-fotonowych. 
Ekscyton to kwant wzbudzenia elektronowego w materiale - pewien elektron
 zostaje wyrwany z poziomu podstawowego, w którym nie może być 
przewodzony przez półprzewodnik i nabiera takiej energii, że możliwe 
jest dla niego swobodne przewodzenie. Mówi się wtedy, że przeszedł on do
 "pasma przewodnictwa". W obrębie grupy elektronów o stanie podstawowym 
pozostaje po nim dziura, zachowująca się jak cząstka o ładunku dodatnim.
 Skoro te dwa stany w różnych poziomach energetycznych mają różne 
ładunki, to mogą utworzyć w materiale układ związany, podobny do 
miniaturowego atomu - dziura elektronowa, w pobliżu której krąży 
elektron wzbudzony. Stan taki można w pewnych sytuacjach traktować jak 
bardzo lekką cząstkę, stąd określenie ekscyton. 
Ekscyton ten oddziałuje z polem elektromagnetycznym, a w czasie ruchu i 
drgania może je sam wytwarzać, bo jest w końcu układem związanym ładunków
 a ruch ładunków emituje promieniowanie. Ekscyton może nawet pochłaniać 
energię promieniowania, co ma decydujące znaczenie w pewnych procesach 
przewodzenia i rozpraszania energii. Gdy rozpatrujemy cały proces w 
skali kwantowej okazuje się, że ekscyton reagujący z polem przyjmuje 
określone, kwantowane stany energetyczne i powiązany jest z kwantem pola
 elektromagnetycznego - fotonem. Taki stan nazywany jest polarytonem 
ekscytonowo-fotonowym. Może być on traktowany jak coś w rodzaju cząstki o
 określonych stanach kwantowych. Jest to wtedy kwazicząstka, złożona z fotonu i kwazicząstki ekscytonu, będącej stanem związanym elektronu z dziurą, czyli... też kwazicząstką. Taka "jakby cząstka" do sześcianu, ale ostatecznie w świecie kwantowym sytuacja ta generuje bardzo konkretne i możliwe do zmierzenia efekty.
Skoro polarytony mogą być traktowane jak cząstki z możliwością 
przebywania w różnych stanach kwantowych, to powinny podlegać w ramach 
tego ujęcia różnych kolektywnym zjawiskom. W normalnej sytuacji 
sąsiadujące ze sobą polarytony powinny mieć różne stany. Ale przy 
odpowiednim zagęszczeniu, wyrównaniu poziomów energetycznych i bardzo 
niskiej temperaturze, w której drgania materiału nie wybijają cząstek równowagi, możliwe jest otrzymanie sytuacji, w którym wszystkie cząstki
 w danym obszarze nabierają tego samego stanu kwantowego. Skoro tak, to 
przestają być od siebie wzajemnie odróżnialne i dla obserwatora, 
próbującego wykonać na nich pomiar, zachowują się jak jedna masa lub jak
 rozciągnięta w przestrzeni jedna cząstka. Nazywa się to kondensatem 
Bosego-Einsteina i otrzymywano już takie stany w chmurze bardzo 
schłodzonych gazów, gdzie cząstkami o zrównanych stanach energetycznych były normalne atomy.. 
 Stan wzbudzony ekscytonu nie jest bardzo trwały, w końcu następuje 
połączenie dziury ze wzbudzonym elektronem. Musi się więc w tym procesie
 uwolnić energia, i może być uwolniona jako światło. Z kolei utworzony z niego polaryton sam w sobie może znajdować się w wysokoenergetycznym stanie i schodząc do stanu o niższej energii emitować foton. 
W tym kontekście zrozumiałe staje się co takiego zrobili naukowcy - 
wywołali w warstwie półprzewodnika powstanie polarytonów. Te naświetlano tak, aby weszły w wyższy stan energetyczny. Po chwili obniżając energię wydzielały fotony, a te odbijały się od otaczających warstw 
tlenku i wzbudzały kolejne polarytony. Gdy w wyniku bardzo ostrożnych 
manipulacji energetycznych udało się uzyskać odpowiednio duże nasycenie 
materiału wzbudzonymi polarytonami, w dobrze dobranych warunkach wszystkie
 wyrównały stan kwantowy, utworzyły kondensat Bosego-Einsteina z 
polarytonów. Zarazem stan energetyczny tych wyjściowych polarytonów jest
 wrażliwy na emisję wymuszoną, więc w układzie równoległych warstw 
odbijających dużo fotonów, w którym światło osiągnęło odpowiednią 
gęstość, doszło do równoczesnej wymuszonej emisji światła w tym samym 
kierunku i fazie z wszystkich polarytonów tworzących kondensat. Warstwa 
złożona z pojedynczych atomów zadziałała jak laser i wytworzyła wiązkę 
światła.
Po co było się tak męczyć? Potwierdza to rozważania teoretyczne, że 
powinien być możliwy do utworzenia kondensat z takich złożonych 
kwazicząstek - można więc przetestować różne dodatkowe szczegóły aby 
lepiej zrozumieć zjawiska zachodzące z kolektywnym oddziaływaniem 
kwazicząstek, a to zapewne rozwiąże niektóre niejasności w fizyce ciał 
stałych, od której zależy działanie elektroniki i wielu urządzeń. 
Obecnie bardzo obiecującym rozwiązaniem technicznym wydaje się 
opto-elektronika, w której układy scalone działałyby dzięki 
odpowiedniemu przesyłania światła a nie elektronów, co zwiększa szybkość
 działania. Po drugie daje to możliwość stworzenia najmniejszych 
możliwych źródeł światła o laserowych właściwościach, a to jest 
potrzebne w pewnych układach badawczych. Kolejny kierunek to wytworzenie
 tego stanu w wyższych temperaturach, bo eksperymentalna temperatura 4K 
jest ciężka do osiągnięcia w domowych warunkach. Stąd testy z uzyskania 
tego stanu na warstwach innych chalkogenów o podobnych właściwościach 
elektronowych, jak cięższy analog diselenek wolframu. 
Gdyby zaś udało się wytworzyć taki stan w wysokich temperaturach, to kto
 wie, czy następną rewolucją w oświetleniu nie będą "żarówki 
polarytonowe". 
(całe to objaśnienie napisałem kilka miesięcy temu jako komentarz na Wykopie, a teraz uznałem, że ponieważ porządnie się wtedy napracowałem aby przystępnie wyjaśnić, to warto jest dać tekst i tutaj)
--------
[1] https://www.nature.com/articles/s41563-021-01000-8 


