Z kilku punktów na powierzchni proszku strzeliły "wulkany pyłowe" nie większe niż kilka centymetrów. Jak łatwo domyśleć się wywołało je powietrze zawarte między luźnymi ziarnami krzemionki, wypierane przez szybko wchłaniany rozpuszczalnik. Najwyraźniej był wchłaniany na tyle szybko, że powietrze w porach nabrało ciśnienia i wypływając na powierzchnię porywało część proszku. Ciekawe.
Skądinąd przyczynia się do tego mała gęstość i niska lepkość chlorku metylenu użytego w tym przypadku, z heksanem czegoś takiego nie obserwowałem.
Ciekawi mnie czy coś podobnego może występować na pustyniach gdy pylisty piasek podsiąka wodą spływającą jakimś wąwozem od odległej ulewy Niewykluczone że tak jest, a tylko nie chciało się nikomu przyglądać.
Nie, żebym znał się na geologii, ale takich efektów oczekiwałbym dopiero w tak lekkich materiałach, jak less czy (sproszkowana) kreda albo pelity (iły). I wcale nie dam głowy, że efekty wystąpią.
OdpowiedzUsuńP.s. "lekkich" w sensie, że tak drobnoziarniste, że z wiatrem lecą.
OdpowiedzUsuń